piątek, 24 lutego 2012

Rajdy modelarskie coraz bardziej popularne

Autorem artykułu jest Maciej Zubilewicz


Rajdy modelarskie stają się coraz bardziej popularne w naszym kraju. Jeżeli nie wiesz co to są rajdy modelarskie to przeczytaj artykuł. Inauguracja drugiego sezonu Małopolskiej Ligi Rajdowej miała miejsce w pierwszą sobotę lutego na dobrze znanych zawodnikom trasach w dzielnicy Łobzów. 2 Rajd Łobzowa, bo tak brzmiała pełna jego nazwa zgromadził na starcie 11 zawodników, co z pewnością jest dobrym wynikiem jak na pierwszą eliminację sezonu. Na starcie zabrakło kilku czołowych zawodników zeszłorocznych rozgrywek w tym mistrza gr. N Rafała Sawczuka oraz zwycięzcy klasy S2000 Jarosława Wełny, którzy nie zdążyli z przygotowaniem swoich rajdówek. Reszta stawiła się w komplecie, a wśród nich dwójka debiutantów Mateusz Siadak oraz Adrian Dżuła. Rajd składał się z 12 odcinków specjalnych podzielonych na 3 pętle po 4 OS. Po każdej pętli zawodnicy zjeżdżali na 30 minutowy serwis.
Zanim zawodnicy opuścili park serwisowy i udali się na pierwszy odcinek specjalny trwała gorącą dyskusja nad wyborem ogumienia. Właściwy dobór opon był tym ważniejszy, że trzeba było na nich przejechać aż 4 próby.

Zawodnicy startowali według pozycji zajętych na koniec zeszłorocznych rozgrywek. Jako pierwszy na odcinku pojawił się zeszłoroczny triumfator rozgrywek Paweł Żbikowski i jak przystało na faworyta wygrał próbę wyprzedzając Michała Bugajskiego i Grzegorza Rysia.

Lider zawodów bardzo liczył na wygraną i przełamanie złej passy prześladującej go na tych trasach. Po raz kolejny okazało się, że złe licho nie śpi. Drugi os przyniósł pierwsze kłopoty. Corolla zaczęła przerywać, czego efektem była dopiero 7 pozycja i strata 30 s. do zwycięzcy, którym nieoczekiwanie okazał się Adrian Dżuła, obejmując jednocześnie prowadzenie w rajdzie. Na drugiej pozycji umocnił się Bugajski, a na trzecią spadł Żbikowski.

Trzecia próba to kolejne zwycięstwo Dżuły. W padającym deszczu na bardzo śliskich odcinkach specjalnych kierowca Subaru Imprezy czuł się jak ryba w wodzie. Z pewnością pomagały mu doświadczenia wyniesione z driftu, który jest znakomitą szkołą jazdy poślizgami. Przypomniał o sobie Adam Jugowski zajmując drugą pozycję na tym odcinku. Trzecia pozycja należała do najrówniej jadącego w całej stawce Michała Bugajskiego.

Czwarty odcinek specjalny kończący pierwszą pętlę rajdu to trzecie z rzędu OS-owe zwycięstwo debiutanta, który umocnił się na prowadzeniu, mając przed wjazdem na strefę serwisową ponad 40 s. przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Michałem Bugajskim. Na trzecią pozycję awansował Jugowski, ale jego strata do lidera wynosiła już ponad minutę. Dalej Żbikowski, Firlit, Siadak, Bartula, Cieślak, Ryś, Cholewka i Kucek. Jak pokazały wyniki pierwszych odcinków specjalnych najlepszym wyborem okazały się deszczowe opony Pirelli, na których podróżował dotychczasowy lider zawodów. Kto nimi dysponował, wybór ogumienia miał z głowy. Druga pętla okazała się ostatnią w całym rajdzie. Organizatorzy podjęli taka decyzję z uwagi na pogarszające się z minuty na minutę warunki pogodowe. Tak, więc do pokonania pozostały jedynie cztery odcinki specjalne, które miały zdecydować o końcowej klasyfikacji. Niby nie wiele a jednak. Po raz kolejny okazało się, że rajdy to sport wielce nieprzewidywalny i niczego nie można być pewnym do samej mety. Najdobitniej przekonał się o tym Adrian Dżuła.

Prowadzący z duża przewaga zawodnik, drugą połowę odcinka nr.5 pokonał w żółwim tempie, a na starcie kolejnego już sie nie pojawił. Uciekło prawie pewne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, ale na pocieszenie pozostał punkt za największą liczbę wygranych odcinków. OS wygrywa Marek Cholewka jadący samochodem klasy S2000, ale na prowadzenie wychodzi Michał Bugajski. Trzeci jest nadal Adam Jugowski.

Próba oznaczona numerem 6 padała łupem Jugowskiego. Po zmianie opon Subaru wreszcie prowadziło się tak jak powinno, co pozwalało na osiąganie bardzo dobrych czasów. Drugi na tym odcinku Bugajski traci, co prawda przeszło 5 s. do zwycięzcy, ale utrzymuje bezpieczną przewagę oscylującą w okolicach 14 s. Trzeci jest Cholewka, który po uzbrojeniu swojego Subaru w deszczowe Pirelli i korektach w zawieszeniu zaczyna notować bardzo dobre rezultaty.

Siódmy odcinek specjalny okazał się punktem zwrotnym w walce o zwycięstwo. W połowie tej próby znajdował się mostek, który w obliczu nasilających się opadów deszczu stanowił prawdziwe wyzwanie dla zawodników. Należało obrać właściwą technikę, aby wjechać po bardzo śliskim podjeździe. Duże problemy miał tam dotychczasowy lider rajdu. Escort dopiero za trzecim podejściem wdrapał się na górę i uciekło kilkanaście cennych sekund. Dużo lepiej poszło Jugowskiemu, który wyczuł możliwość nadrobienia strat i końcówkę pojechał na 110% co nieomal nie skończyło się urwaniem kola. Na szybkim lewym łuku tuz przed meta Subaru wymknęło się nieco spod kontroli kierowcy i uderzyło prawym tylnim kołem w krawężnik. W efekcie Adam wyszedł na prowadzenie mając w zapasie niespełna 2 s. nad rywalem i wizję przejechania ostatniej próby na skrzywionej obręczy.

W końcu przyszedł czas na ostateczne starcie. Dość nieoczekiwanie do walki na ostatnim odcinku rajdu włączył się Paweł Żbikowski. Choć Corolla nadal sprawiała kłopoty udało się osiągnąć bardzo dobry
rezultat. Po chwili został on wyrównany przez Jugowskiego i pozostało już tylko poczekać na to, co zrobi Michał Bugajski. Escort przemieszczał się po odcinku bardzo szybko i czysto jednak nie wystarczyło to do pokonania kierowcy Subaru. Zabrakło 10 s. Żbikowski pewnie utrzymał trzecią pozycję natomiast na czwarte miejsce rzutem na taśmę awansował Cholewka wyprzedzając na ostatniej próbie Wojtka Firlita i zwyciężając jednocześnie w klasie S2000.

I tak oto zakończyła się pierwsza tegoroczna eliminacja Małopolskiej Ligi Rajdowej. Gratulujemy zwycięstwa Adamowi Jugowskiego, oraz pozostałym uczestnikom bardzo szybkiej jazdy w tych arcytrudnych warunkach, jakie panowały na trasie. Miejmy nadzieję, że pech, który dopadł min. Adraina Dżułę i Pawła Żbikowskiego opuści ich w następnej eliminacji i pozwoli pokazać pełnię umiejętności. Teraz zawodnicy mają ponad miesiąc przerwy, które z pewnością wykorzystają na jak najlepsze przygotowanie do kolejnej eliminacji.

Wkrótce relacje z innych rajdów.
Jeżeli czytelnicy nie znają tego tematu to zapraszamy do sklepu i różnych portali, w których są opisane modele zdalnie sterowane

Zapraszamy ---

Artykuł jest propozycją dla produktów sklepu modelarskiego

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tani samochód - jaki?

Autorem artykułu jest Marcin Uchwała


Tani samochód – jaki to jest? Czy taki który mało kosztuje czy taki którego eksploatacja jest tania? Odpowiedź nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jaki samochód będzie więc najtańszy dla Ciebie?

Tani to przeciwieństwo drogiego. Spróbujemy odpowiedzieć sobie jaki samochód będzie najdroższy? Z pewnością drogi w zakupie, czyli kosztujący np. milion złotych (jak Maybach), palący bardzo wiele (jak Hummer, który spala ponad 20 litrów na 100 km) i najlepiej… psujący się często. Spokojnie. Szukamy przeciwności. Tani samochód to więc taki, który… niespełna żadnego z tych kryteriów a spełnia za kryteria przeciwne.

Nowy czy stary?

Wiele osób uważa że nie opłaca się jeździć starym autem, ponieważ psuje się i sumaryczne wydatki na naprawy przekroczą wartość nowego samochodu – lepiej przecież kupić wszystkie części „w hurcie” – kupując nowe auto niż kupując go „na raty” – mając stare auto i wymieniając wszystko po kolei tak właśnie robimy. Czy to prawda? Wszystko zależy od tego ile jeździmy. Jeśli jeździmy bardzo dużo i rocznie pokonujemy ponad 50 000 km z pewnością nowe auto jest dobrym rozwiązaniem, utrata jego wartości nie ma znaczenia w końcowych kosztach eksploatacji, jeśli jeździmy średnio dużo – 20 000 km zainteresujmy się samochodami 5 letnimi – jeśli jeźdźmy mało – 10 000 km najlepiej dla naszego portfela jeśli zainteresujemy się samochodami 10 letnimi. Jeśli zaś jeździmy bardzo mało i podobają nam się stare auta… dobrym wyborem może być wybór youngtimera czyli samochodu nawet 15, 20 czy 25 letniego.

Duży czy mały?

Niestety jakkolwiek ekonomicznie tłumaczylibyśmy posiadanie większego samochodu zawsze efektem posiadania większego samochodu dla portfela jest jego… większa pustka. Najtańsze zarówno w eksploatacji jak i w zakupie są auta małe. Tańsze są do nich części zamienne – tańsze są naprawy, mniej spalają paliwa, są gorzej wyposażone więc mniej się psują.

Benzyna czy diesel?

A może gaz? Rodzaj paliwa niestety zależy od bardzo wielu czynników – w niektórych modelach bardziej opłacalne jest posiadanie silnika benzynowego w niektórych – diesla – należy zapytać specjalistów. Jedno jest pewne: w przypadku silnika benzynowego nie opłaca się przerabiać go na gaz gdy robimy naprawdę małe przebiegi, rzędu kilku tysięcy rocznie i nie jeździmy samochodem który spala kilkadziesiąt litrów na 100 km (w przypadku takiego gaz może się opłacać nawet przy niewielkich przebiegach).

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 14 lutego 2012

Honda spełna marzenia.

Autorem artykułu jest Piotr Dziankowski


Będąc kiedyś w jednym z salonów Hondy, przy parkingu dla kilentów ustawiony był znak w formie strzałki z napisem: SPEŁNIAMY MARZENIA. Ciekawy sposób zachęcania potencjalnych nabywców do wejścia.

Ja skorzystałem z zaproszenia i do tej pory nie żałuję, bo moja wizyta skończyła sie jazdą próbną najnowszą Hondą Accord 2.0 . Wrażenia niesamowite, mimo niedługiej trasy. Cicha praca silnika, super przyspieszenie, znikome odczucia dziurawej nawierzchni,wygodne fotele, dobre umiejscowienie drążka zmiany biegów. Wystarczyło położyć rękę na podłokietniku, a dłoń sama układała się dokładnie na główce niewielkiego drążka. Tego się nie da opisać. To trzeba przeżyć.

Co jeszcze czeka wszystkich, którzy zdecydują się zasiąść za kierownicą najnowszej Hondy Accord? Bardzo dużo nowości technologicznych, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach estetyka wnętrza, opływowy kształt połączony z drapieżnym wyglądem wersji sportowej. Zastosowana tu równowaga pomiędzy wyglądem a osiągami, technologią i bezpieczeństwem, czyni nowego Accorda prawdziwym przyjacielem kierującego. Jeśli lubimy szybką jazdę, na pewno nasze wyścigowe zapędy zaspokoi wersja z silnikiem 2,4 i-VTEC o maksymalnej mocy 201 KM! Nie jest to jednocześnie smok pożerający hektolitry paliwa. Średnie spalanie wersji z tym silnikiem to 8,8l/100 km. Wszystko jednak zależy od ciężkości nogi prowadzącego. W ekonomicznej jeździe pomaga z jednej strony 6-stopniowa skrzynia biegów, a z drugiej pokładowy komputer, sugerujący na wielofunkcyjnym wyświetlaczu, najlepszy moment do zmiany przełożenia.

Kiedy wsiądziemy do Accorda, nasze dłonie same wskoczą na pokrytą skórą, wielofunkcyjną kierownicę. Zawiera ona przyciski sterujące systemem audio, tempomatem, funkcjami Bluetooth i zaawansowanym systemem rozpoznawania mowy, który może działać nawet w otoczeniu inych dźwięków i hałasów. 10-głośnikowy system audio Bose ze zmieniarką na 6 płyt CD/DVD został idealnie wkomponowany w konsolę centralną, aby stworzyć niepowtarzalną atmosferę podczas jazdy.

Nie ma powodów do obaw przed wyruszeniem w trasę zarówno zimą jak i latem. Nad temperaturą czuwa zaawansowany system automatycznej klimatyzacji. Komunikuje się on z systemem nawigacji satelitarnej w celu ustalenia pozycji słońca i zaprogramowania na tej podstawie odpowiedniej temperatury. Wszystko to po to, aby zapewnić nam jak najlepszy komfort podczas jazdy.

Dla osób mających problemy z cofaniem, Honda również przygotowała coś ekstra. Zamontowana nad tylną tablicą rejestracyjną kamera, obejmuje obszar położony bezpośrednio za samochodem, a obraz wyświetlany jest na ekranie nawigacji satelitarnej.

Nic dodać, nic ująć, tylko wsiąść i jechać, słuchając muzyki, podziwiając widoki i ciesząc sie każdą chwilą spędzoną w tym wyjątkowym samochodzie XXI w.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Samochód w leasing

Autorem artykułu jest katia81


Jeśli nie mamy pieniędzy na nowy samochód, a chcemy takowy kupić, najczęściej korzystamy z pomocy banku i zaciągamy kredyt samochodowy. Już niedługo zanim udamy się po kredyt, sprawdzimy ofertę firm leasingowych, które propunują znacznie korzystniejsze formy finansowania zakupu samochodu na potrzeby prywatne.

Firmy leasingowe zajmują się finansowanie środków trwałych na terenie zazwyczaj całego kraju, ale mogą być również targetowane na rynek lokalny. Leasing w większości przypadków kojarzy się z samochodami, jednakże nie tylko samochody są leasingowane, również inne przedmioty zaliczane do środków trwałych. Usługi takich firm dostosowywane są zazwyczaj do potrzeb danego leasingobiorcy.

Generalnie leasing dzieli się na operacyjny i finansowy, ale na chwilę obecna nie ma to znaczenia. Interesują nas bowiem samochody poleasingowe. Otóż nowy samochód jest leasingowany i używany przez pewien okres. Zazwyczaj ten okres to dwa, trzy lub cztery lata. Polega to na tym, że w okresie leasingowania użytkownik płaci pewną z góry ustaloną ratę leasingową i eksploatuje samochód, który de facto nie jest jego własnością.

Po zakończeniu okresu leasingowania użytkownik przestaje mieć prawo do użytkowania samochodu i samochód zostaje wyceniony i przeznaczony do sprzedaży. Sprzedażą takich samochodów zazwyczaj zajmują się wyspecjalizowane firmy.

Warunki leasingowania:

Wstępna opłata leasingowa zazwyczaj zawiera się od pięciu do dziesięciu procent.

Umowa leasingowa trwa od 24 do nawet 60 miesięcy.

Waluta leasingowa to najczęściej PLN, EUR oraz USD.

Raty leasingowe analogicznie jak w wypadku kredytów są malejące lub równe.

Samochody poleasingowe stanowią zazwyczaj łakomy kąsek dla ludzi chcących kupić samochód używany. Są zazwyczaj nieco tańsze niż samochody dostępne na rynku wtórnym. Ponadto samochody te są zazwyczaj dobrze serwisowane, bo tego wymaga umowa leasingowa, są z pierwszej ręki i są kupione w salonie na krajowym rynku.

Wadami samochodów poleasingowych jest zazwyczaj słaba możliwość wyboru koloru, gdyż jako samochody firmowe, samochody leasingowane sa zazwyczaj sprzedawane w bardzo standardowych kolorach takich jak biały, srebrny czy czarny.

---

Opony letnie i zimowe

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy alufelgi są dobre na każdą porę roku?

Autorem artykułu jest Adam Wojciechowski


W obiegowej opinii krąży przekonanie, iż felgi aluminiowe ulegają szybszemu niszczeniu w warunkach zimowych i kierowcy na ten okres przechodzą na felgi stalowe. Czy słusznie?

Co prawda zimowy okres nie służy ani feglom aluminiowym, ani stalowym, ale technologia produkcji obręczy ze stopów lekkich jest już na tyle zaawansowana, że obecnie produkowane, są dobrze zabezpieczone przed działaniem soli, piasku i niskich temperatur. Można je z powodzeniem użytkować przez cały rok ciesząc się z atrakcyjnego wyglądu, jaki nadają naszym samochodom.

Tymczasem nic nie zmieniło się, jeśli chodzi o powłoki lakiernicze w przypadku felg stalowych. Nadal potrafią one pokryć się rdzą już po jednym sezonie zimowym. Nie służy im także montowanie kołpaków, które rysują powierzchnię felgi podczas zakładania i dodatkowo miedzy nimi a felgami zalega na stałe błoto i inne zanieczyszczenia z dróg stwarzając idealne warunki dla procesów korozyjnych.

Cenna pielęgnacja

Choć felgi aluminiowe mniej boją się czynników mających na nie wpływ zimą, by zachowały się w jak najlepszym stanie, dobrze jest czyścić je w miarę często. Podczas codziennego użytkowania na powierzchni felg osadza się nalot z klocków i tarcz hamulcowych, drobiny asfaltu i inne zanieczyszczenia. Tymczasem dobrze wyglądająca i dobrze zachowana felga to czysta felga.

Na rynku znajdziemy bardzo duży wybór preparatów przeznaczonych do czyszczenia obręczy samochodowych. Warto jest wybierać spośród markowych produktów, by mieć pewność, że kupowany detergent ma odpowiedni skład i nie wpłynie negatywnie na powierzchnię lakierniczą naszych felg.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Mercedes-Benz W126C SEC

Autorem artykułu jest Grzegorz Kraśniewski


Na kartach historii motoryzacji są takie pozycje, które zawsze bedą budziły podziw zarówno u starych jak i u młodych sympatyków czterech kółek. Niewątpliwie takim właśnie autem jest SEC

Linia Mercedesa klasy S zadebiutowała we wrześniu 1979, jednak 2 lata później rozpoczęto produkcję tego modelu w wersji coupé. Grupą docelową odbiorców dla tych samochodów byli biznesmeni, którzy cenią sobie komfort połączony z sportowymi osiągami, poruszającymi się samodzielnie niekorzystających z kierowców. Auto wewnątrz było bogato zdobione min. skórą i drewnem ale i wyposażone w elektrycznie opuszczane szyby, centralnie z miejsca kierowcy blokowane drzwi, pokrywa bagażnika, klapka wlewu paliwa, elektrycznie ogrzewana szyba tylna, elektryczne fotele przednie i tylne z pamięcią, elektryczne zagłówki, telefon, ASR, ABS. Miały bardzo skuteczne hamulce. Dodatkowym wyposażeniem mogły być reflektory zaopatrzone w wycieraczki ze spryskiwaczami i elektrycznie ogrzewane fotele. Za dopłatą można było otrzymać klimatyzację oraz poduszkę powietrzną montowaną w piaście kierownicy i poduszkę powietrzną dla pasażera z przodu. Charakterystyczną cechą fizyczną auta jest niski współczynnik oporu powietrza, który wynosi Cx=0,34.

Wszystkie jednostki napędowe SEC’a charakteryzowały się dużą mocą miały 8 cylindrów w układzie V. Do roku 1985 w ofercie były dwie opcje pojemności silnika. Wersja SEC 380 o pojemności 3818 cm³ o dwóch wariantach mocy 204 KM i 218 KM. I wersja SEC 500 o pojemności 4973 cm³ również posiadała dwa warianty mocy były to 231 KM i 240 KM. W roku 1985 wzbogacono ofertę silników. Od tego momentu dostępne były 3 opcje pojemności silnika i każda z nich miała 3 warianty mocy. Najmniejszym z nich był SEC 420 o pojemności 4196 cm³ w wariantach mocy 218 KM, 224 KM i wersja z katalizatorem 204 KM. Drugą opcją silnika był SEC 500 pojemność 4973 cm³ generujący moce 245 KM, 252 KM i 223 KM z katalizatorem. Największy był model SEC 560 o pojemności 5547 cm³ o mocach 279 KM, 300 KM i 242 KM z katalizatorem.

Samochód ten w latach 90-tych kojarzony był głównie z półświatkiem przestępczym. Pewnie dlatego został użyty w filmie „Świadek koronny’’ jako pojazd gangstera o pseudonimie „Blacha” o, którym ten pieszczotliwie mówił „ślicznotka”.

---

Grzegorz K.

autogrzes.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak dbać o filtr cząstek stałych?

Autorem artykułu jest Leszek Kowalski



Od stycznia 2011 roku filtr cząstek stałych jest obowiązkowo montowany w każdym nowym samochodzie z silnikiem wysokoprężnym. Na zachodzie auta z filtrem cząstek stałych są w sprzedaży od początku poprzedniej dekady. Niezależnie czy kupimy nowe auto w salonie, czy auto używane z zachodu, będziemy musieli nauczyć się dbać o filtr cząstek stałych.

Producenci samochodów idąc za coraz bardziej rygorystycznymi normami emisji spalin wyposażają samochody w urządzenia, których zadaniem jest obniżenie stężenia substancji szkodliwych, takich jak np. tlenki azotu, cząstki stałe (sadza). Do tego rodzaju osprzętu należą takie urządzenia jak:
- zawór recyrkulacji spalin EGR
- katalizator
- filtr cząstek stałych
- szerokopasmowa sonda lambda.

Jednym z takich podzespołow jest filtr cząstek stałych, nazywany rownież przez producentów jako :

filtr DPF - VAG, Opel, Fiat, Mazda, Volvo i inne

filtr FAP - Peugeot, Citroen i inne z silnikami z grupy PSA

filtr CPF - Kia, Hyundai

reaktor DPNR - Toyota, Lexus.

Zadaniem filtra cząstek stałych jest przechwytywanie cząstek stałych, tj sadzy, gromadzenie jej na powierzchni filtra oraz cykliczne dopalanie. Cykl pracy filtra cząstek stałych polega na napelnieniu filtra, dopaleniu podczas regeneracji, którą auto włącza, gdy wykryje wymagany poziom nasycenia filtra. Do pomiaru nasycenia stosowany jest czujnik różnicowy ciśnienia. Z obudowy filtra wyprowadzone są rurki (czasem jedna rurka) które opodłączone są do czujnika różnicowego ciśnienia.


Wymiana filtra cząstek stąłych jest bardzo kosztowna i często jej koszt stanowi połowę wartości samochodu.

Aby maksymalnie wydlużyć zywotność filtra cząstek stałych należy stosować się do zaleceń producenta dot. eksproatacji samochodu. Zalecenia każdego producenta są podobne tj.

- stosować paliowo o niskiej zawartości siarki,

- stosować olej o niskiej zawartości popiołu i siarki,

- unikać nadmiernej eksploatacji auta w ruchu miejskim,

Auto z filtrem cząstek stałych powinno raz na około 300-400 kilometrow pokonać ciągłą trasę 20-30 kilometów z prędkością przekraczającą 60 km/h, podczas której filtr DPF może się zregenerować. Stosowanie się do zaleceń producenta, gwaratuje długoletnią, bezawaryjnę eksproatację filtra cząstek stałych.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Audi A3 po raz drugi

Autorem artykułu jest Łukasz Dygut



Produkowane od 1996 roku Audi A3 doczeka się niebawem następcy. Nazwa pozostanie taka sama, ale nadwozie i technika zostaną poważnie zmienione. Jakie nastąpiły zmiany?

Nadwozie nowej A-trójki zostało zaprojektowane w ten sposób, by łączyło cechy praktycznego kompakta z dynamiką coupe.Samochód ma o 65mm większy rozstaw osi, jest o 30mm szerszy i o 10mm niższy od poprzednika. Sportowy duch ma zagościć również we wnętrzu, między innymi dzięki niższemu zainstalowaniu foteli oraz odpowiedniej stylizacji deski rozdzielczej i wskaźników.

W podwoziu nowego Audi też nastąpią zmiany. Z przodu pozostaną ulepszone kolumny McPhersona, z tyłu pojawi się nowość: zawieszenie wielowahaczowe. Nowe zawieszenie wraz z 16. lub 17. calowymi kołami zapewniać ma doskonałe właściwości jezdne. Układ kierowniczy wyposażony będzie w elektrohydrauliczne wspomaganie. Pod maską raczej bez rewolucji. Podstawowym silnikiem pozostnie jednostka 1.6 na gaz o mocy 102KM, kolejnym motorem będzie dwulitrowy FSI o mocy 150KM, znany z modelu A4. Topowa wersja otrzyma 241. konny silnik 3.2 V6 znany między innymi z Golfa R32. Jedyną nowością w palecie jednostek napędowych będzie silnik 2.0 16v TDI o mocy 140KM. A3 wyposażone w taki silnik przyspieszać będzie od 0 do 100km/h w 9,5 sekundy. Uzupełnieniem oferty będzie znany silnik 1.9TDI o mocy 105KM. W zależności od wersji silnikowej Audi A3 dostępne będzie z pięcio lub sześciostopniową przekładnią, a także w wersji ze skrzynia Tiptronic.

Całkowitą nowością w Audi będzie skrzynia DSG, która łącz) ma zalety skrzyni mechanicznej i małe straty mocy) i automatycznej (wygoda obsługi). Nowe A3 oferowane będzie również w wersji quattro, seryjnie z silnikiem 3.2I, a za dopłatą w modelu 2.0 TDI.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Peugeot 5008 2.0 HDI 150 KM

Autorem artykułu jest Waldemar Florkowski



Czego mi więcej do szczęścia potrzeba? Minivana rodzinnego!Tej sentencji trzymałem się całą drogę, powtarzając ją jak mantrę, aż w momencie odbioru auta, gdy powtórzyłem to prawdopodobnie 50-70 razy uwierzyłem i z wielkim entuzjazmem wsiadłem do testowego PEUGEOTA 5008!


Miałem wcześniej okazję pokonać dłuższy dystans CITROENEM C4 GRAND PICASSO, należącym do grupy PSA i przyznam, że plastikowość wnętrza, co prawda dobrej jakości, ale przytłaczała mnie na każdym kroku. Zazwyczaj niedaleko pada jabłko od jabłoni, lecz w tym wypadku byłem pozytywnie zaskoczony! Ale po kolei. Choć od debiutu modelu na rynku europejskim minęły już mniej więcej 2 lata, jednak 5008 nie jest tak popularny jak Renault Scenic Grand czy wspomniany wcześniej Citroen. Może to jeszcze brak przekonania, w końcu "firma z lewem na masce" dopiero raczkuje w segmencie mniejszych vanów.5008? Jak rozszyfrować ten znak? Tutaj należy zabawić się w detektywa, cyfra 5 to nawiązanie do historii i modeli sprzed minimum dekady. „Podwójne zero” to na pewno nie licencja na zabijanie, jak to miało miejsce w przypadku Jamesa Bonda, lecz oznaczenie modelu o większych gabarytach – 308 i 3008. Ostatnia cyfra to trend – oznacza sklasyfikowanie sylwetki podążających już nową linią nadwozia – choć 5008, jest autem jeszcze pomiędzy dużą paszczą stosowaną chociażby w Peugeocie 307 czy 407, a najnowszym designem stosowanym w debiutującej niedawno 508-ce.


A propos design-u…
To niezwykle trudne, stworzyć rodzinnego minivana, a zarazem nadać linii nadwozia charakter, gdy spojrzymy na najbliższą konkurencję, w tym segmencie nie ma designerskiego faworyta! A jak wypada 5008? Linia nadwozia jeszcze nie zdążyła się opatrzyć, gdyż tych samochodów nie jest zbyt wiele na rynku, jednak stawiałbym ten model w czołówce segmentu. Bryła o rewelacyjnym współczynniku aerodynamicznym CX-0,29 podkreśla opływowy charakter tego modelu. Zwarta linia nadwozia i nowoczesne lampy przednie i lekkie nawiązanie w tylnej części do modelu 306 kombi.


Zapraszam do salonu…
Nie da się ukryć, że już po przekroczeniu progu auta czuć przestrzeń, ale w końcu to 7-mio osobowy pojazd. Testowana wersja ALLURE to wisienka na torcie, dzięki bogatemu wyposażeniu, stojąc w mega długim korku na alei Krakowskiej mogłem podziwiać Boeinga 747 przez duży szklany dach. Sama powierzchnia szklana w znaczący sposób ułatwia manewrowanie autem, jedyne co budzi moje zastrzeżenia to słupki przednie i środkowe. Przednie ze względu na pochylenie utrudniają widoczność, a środkowe ze względu na masywność. To już nie ten sam Peugeot, pamiętam jak dziś podczas debiutu 806, zasiadając w fotelu, wpadało się niczym w kanapę z uszkodzonymi sprężynami. Teraz widać duże zapatrzenie na niemieckich sąsiadów, fotele są twarde, z optymalnym jak na ten model trzymaniem bocznym, nawet po dłuższej trasie nie czuć zmęczenia. Mimo tego, iż ciągle mówimy o 7-mio osobowym samochodzie, pragnę podkreślić i uczulić, że lepszym określeniem będzie 5+2. Nie sposób by w tym segmencie poszukiwać auta, którym w 7 osób w komfortowych warunkach pojedziemy np. do Chorwacji –aż takim sadysta nie jestem, by osoby w ostatnim rzędzie tak męczyć. Te fotele są jak tępy nóż, niby przydatne, ale niepełnowartościowe. Idealne dla mniejszych osób do 150 cm i na pewno na krótkie trasy w formie awaryjnej, ale za to po ich złożeniu, nasz bagażnik będzie miał płaską powierzchnię idealną do załadowania bagażu (prawie 700 litrów!) Na uwagę zasługują fotele w środkowym rzędzie – wszystkie są jednakowych rozmiarów, z możliwością regulacji pochylenia oparcia i dużą ilością miejsca na nogi. Ale jak przystało na minivana, a szczególnie prekursora tego segmentu, czyli Renault Scenic, pora poszukać schowków, tych większych i tych przemytniczych. Tutaj brat z rodziny stryja, czyli Citroen C4 Grand Picasso może pochwalić się większą funkcjonalnością deski rozdzielczej - czyli schowkami umieszczonymi centralnie na górze. Jednak za najbardziej praktyczny schowek uznaję ten pomiędzy fotelami, z magiczną roletą, posiada gniazdko do zapalniczki, uchwyt na napoje, a przy tym spokojnie zmieściłby dorastającego Labradora.

Również ciekawie zaprojektowano konsolę centralną, która niejako zlewa się ze schowkiem centralnym, ale jej pochyłość znacznie ułatwia dostęp do większości klawiszy. Jeżeli już miałbym się przyczepić to wrzucając piaty bieg mogłem bawić się w zgadywankę, jaką temperaturę ustawił pasażer, gdyż lewarek od biegów mi to zdecydowanie utrudniał. Ale nie czepiajmy się szczegółów. Tym bardziej, że mam w zanadrzu szóstkę!

Czas na deser…
Mnogość przycisków jakie mnie otaczały sprawiała, że czułem się jak pilot myśliwca F-16 kto wie, może to były jakieś detonatory i katapulta?! Ale dopiero w momencie przekręcenia kluczyka chciałem głośno powiedzieć ”wieża proszę o pozwolenie na start”. W ekspresowym tempie wystartował, jako pierwszy wyświetlacz od nawigacji, ale za chwilę ku mojemu zdziwieniu pojawił się konkurent, w postaci HUD (Head-UP Dispaly) szklane oko wielkiego brata otworzyło się centralnie na daszku z zegarami – po czym wyświetliło przez mini projektor na szybie prędkość auta! Brawo, niedawno ten gadżet zarezerwowany był dla Jamesa Bonda i m.in. BMW w wyższej wersji wyposażeniowej. Muszę się przyznać, że jednak nie traktuję tego urządzenia jako gadżetu, a niezwykle funkcjonalne urządzenie, które pozwala bez odrywania wzroku od drogi na kontrolowanie prędkości i wyświetleń z tempomatu – aż chce się kliknąć LUBIĘ TO! Gdy spojrzałem na konsolę centralną zobaczyłem znany mi już z wcześniej testowanego RCZ-a zestaw multimedialny JBL, wtedy delektowałem się muzyką Andrea Bocelliego i Sary Birghman, tym razem postanowiłem pójść na całość i zaprosić na pokład 5008 cały zespół Pieśni i Tańca MAZOWSZE – towarzyszyli mi przez całą drogę do Łodzi! Zestaw firmowany przez JBL to nie tylko głośniki wysokiej klasy, to również dobrze wyciszone i wytłumione wnętrze, dzięki czemu słuchanie muzyki jest czystą przyjemnością. Nawet brzęczek od niezapiętych pasów ginie w tłumie i natłoku głośnych nut (uuups nie powinienem tego pisać) zestaw oczywiście był połączony z fabryczną nawigacją, która jak wspomnę czasy testowania RCZ-a pokazywała, że w Płocku pokonuję Wisłę wpław, jednak tym razem na dystansie około 700 km i mojej wzmożonej czujności nie oszukała mnie ani razu.


Prowadzenie niczym B. Łazuka z korbą na torach…
Zastanawia mnie fakt, kto wpadł na pomysł by w rodzinnym 5008 zastosować felgi 18 calowe z niskoprofilowymi oponami (215/45/18) przyznam wyglądało to zabójczo pięknie, nadawało sylwetce sportowego charakteru. Jednak podczas jazdy dało się odczuć, że komfort delikatnie na tym ucierpiał, jednak ja należę do tej drugiej grupy osób dla których niski profil to przede wszystkim optymalne walory trakcyjne – auto jak na vana prowadziło się niczym Bogdan Łazuka w filmie „Nie lubię poniedziałku” czyli dokładnie z lekkimi zawirowaniami – ale gabaryty i bryła vana nie oszuka fizyki. Klasyczne zawieszenie 5008 (MacPherson z przodu i belka skrętna z tyłu) to standard w tej klasie, nie zapewniają może idealnych warunków podróżowania, ale to nie jest Mercedes R z pneumatycznym zawieszeniem za 400 tyś PLN. Przyzwyczajenia również wymaga, duży promień skrętu tej rodzinnej salonki 11,6 m ale zestawiając z długością auta nie wypada to źle, szczególnie na tle pamiętnego Renault Clio 3.0 V6, któremu parking pod Tesco nie wystarcza by zawrócić! Zupełnie inaczej zachowuje się auto przy pełnym obciążeniu, w miarę niski środek ciężkości dodatkowo stabilizuje auto, lecz przy ostrzejszych zakrętach czuć tendencję podsterowności. Jednak zestawiając wszystko w całość zgrzeszyłbym gdybym chciał się do czegoś szczególnie przyczepić. Na pochwałę natomiast zasługuje układ kierowniczy, każdy najmniejszy mój ruch od razu jest przenoszony na koła to się czuje, pewność prowadzenia jest na niezwykle wysokim poziomie.


Stado koni pod maską galopuje…
Rodzinnego minivana najlepiej zestawić z silnikiem diesla, nie inaczej było w tym przypadku, w testowym egzemplarzu była zamontowana najmocniejsza jednostka HDI 2.0 o mocy 150 KM. To nie pierwsza moja przygoda z tym motorem, również ciekawy byłem jak ten silnik poradzi sobie z samochodem bądź co bądź który waży blisko 1650 kg! Ale tu nad wszystkim czuwał wysoki moment obrotowy(340 Nm), który mniej więcej na każdym biegu po przekroczeniu 2000 obr./min wciskał w fotel, ochoczo wkręcając się na obroty aż do czerwonej skali (starałem się tego nie wykonywać często, gdyż testowy egzemplarz otrzymałem dosłownie z zerowym przebiegiem). Skrzynia biegów to sprawdzona 6-cio biegowa jednostka, dobrze zestopniowana, znana z innych modeli koncernu PSA, zachęca do zabawy lewarkiem, jak również do pomijania biegów, ze względu na duży moment obrotowy. 2.0HDI to przede wszystkim elastyczność, a czegoś takiego w vanie rodzinnym wykorzystywanym na długich trasach nie powinno zabraknąć. Dla przykładu dodam, że przy 100 km/h na 6 biegu mamy około 1800 obr/min – czyli można powiedzieć, że silnik sobie odpoczywa. Oczywiście ma to swoje przełożenie na spalanie, przyznam, że katalogowego na trasie na poziomie 4,9 l/100km nie udało mi się osiągnąć ale samochód i tak zadowolił się spalaniem na trasie rzędu 5,5-5,7l. może to wina, iż był jeszcze na dotarciu? Nie wiem, ale nie chciałem jechać tak by matki z dziećmi w wózkach mnie wyprzedzały. W mieście natomiast spalanie kształtowało się na poziomie 8 litrów na 100km, teraz zestawmy to z masą auta 1650 kg i jednostką silnikową 2.0 HDI 150 KM uważam, że spalanie na tym poziomie przy tej masie i osiągach jest w 100% satysfakcjonujące! A propos silnika zastanawia nie jedynie, dlaczego tak długo się nagrzewa, oczywiście rozumiem, że to jednostka diesla ale mimo lekki przymrozków rozgrzewanie do pełnej zdolności trwało dobre 15 minut, na szczęście tu z pomocą przychodziły podgrzewane fotele, które działały niczym interwencja skarbówki – błyskawicznie! A który silnik z palety bym wybrał? Kierując się ekonomią 1.6 HDI 112 KM, kierując się ślepą ekonomią 1.6 VTi (ale to byłby strzał w kolano – gdyby mnie MATIZ wyprzedzał na ulicy), kierując się optymalnym zestawieniem 2.0 HDI 150 KM, a kierując się szaleństwem 1.6 THP 155 KM!


Co na to konkurencja?
Peugeot, jako jedna z ostatnich marek wkroczyła do segmentu minivanów i to niezwykle późno, prekursor Renault Scenic debiutował już w 1997 roku. I to na nim wzorują się pozostali producenci, podwyższone nadwozie, duża liczba praktycznych schowków, bagażnik o regularnych kształtach to tylko część wytycznych. Scenic w swojej odświeżonej wersji, a dokładnie model GRAND zyskał stylistycznie i nie przypomina modelu z dospawanym tyłem jak to było przy poprzedniej generacji modelu, również wymiana jednostek silnikowych pozwoliła na zmniejszenie awaryjności. Niezwykle ciekawie prezentuje się nowy silnik 1.6 dCi o mocy 130 KM z systemem S&S i porównując pod względem cenowym wypada nieznacznie lepiej, lecz to również nie moje tylko zdanie, ale sylwetka nie jest tak atrakcyjna jak w Peugeocie! Gdy zastanawiam się nad porównaniem z konkurencją, nie może zabraknąć kuzyna z tego samego podwórka, mowa oczywiście o Citroene C4 GRAND PICASSO, jednak nie można nazwać ich bliźniakami tak jak modle BERLINGO i PARTNER. Jednak 5008 i Grand Picasso dzieli epoka, a dokładnie 3 lata, co w motoryzacji stanowi przepaść. Mimo iż stosowane silniki to te same jednostki, jak podzespoły zawieszenia czy elektroniki, lecz w tym momencie podobieństwo się kończy. Grand Picasso, mimo dużej ilości miejsca w środku jest niezwykle plastikowy wewnątrz w porównaniu do swojego młodszego brata. Jednak linia nadwozia zdradza, że w niedługim czasie należy spodziewać się godnego następcy. Plusem przemawiającym za Citroenem, jest pneumatyczne zawieszenie tylnej osi w najbogatszej wersji, cenowo, nie znajduję większych różnic. Ciekawie natomiast zapowiada się sylwetka rywala z Niemiec – mowa o nowym Oplu Zafirze, niezwykle ciekawy design szczególnie przetłoczenia przednich lamp, połączone ze zderzakiem, benzynowe silniki turbo i jeden z najmocniejszych diesli w tym segmencie 2.0 165 KM, jednak masa na poziomie 1850kg przy tej wersji skutecznie znieczula tą jednostkę silnikową! Peugeot 5008 nie należy do najtańszych w swoim segmencie, pokuszę się o stwierdzenie, że jest nawet zbliżony cenowo do VW Tourana, który nie należy do najtańszych modeli na rynku, lecz przemawia za francuzem przede wszystkim nietuzinkowy design, nowoczesne wyposażenie (szczególnie wyświetlacz HUD) czy obszerne wnętrze, a perłowy kolor BLANC NACRE dodaje dodatkowo animuszu.


Drogo nie znaczy źle!
Nie od dziś wiemy, że przyjemność musi kosztować, nie inaczej jest w tym przypadku, gdy pozbieramy te wszystkie świecidełka w jedną całość na wyświetlaczu naszego kalkulatora pojawi się suma blisko 130 tyś PLN, zatem rodzi się pytanie, z czego zrezygnować by zminimalizować koszty…? Gdyby zastosować silnik 1.6 HDI z niższą wersją wyposażenia cena spada nam już do około 90 tyś PLN, ale wtedy nie będzie szklanego dachu, HUD-a, oraz zestawu JBL, – czyli nie zaproszę już na pokład zespołu MAZOWSZE…Ciężko jest zrezygnować z dobrobytu ale przy dobraniu optymalnego wyposażenia i negocjacji w salonie uważam, że wydatek rzędu 100 tyś PLN może owocować ciekawym zestawieniem wyposażeniowym! W co warto zainwestować? Przede wszystkim 2 dwa dodatkowe fotele, gdyż nie należą do fabrycznego wyposażenia, zestaw NAVI, który jako jeden z niewielu w tym segmencie jest elektrycznie wysuwany niczym kameleon wkomponowany w deskę rozdzielczą i… JBL, proszę mi wierzyć jest to HI-ENDOWY dźwięk ! Na deser dołożyłbym wspomniany już wcześniej kolor BLANK NACRE czyli perłowy.


Konstruktywnie podsumowując..
Przyznam się bez bicia, że nigdy nie byłem entuzjastą minivanów, szczególnie tych w wersji +2, pamiętam jak dziś, gdy w 2004 debiutował RENAULT SCENIC GRAND. Patrząc na niego zastanawiałem się czy pszczoła ugryzła go w tylną część „ciała” że tak wygląda. Otóż pierwsze VANY+2 były w pewien sposób sztucznie wydłużone, co wyglądało jakby ktoś ten tył dokleił. Jednak patrząc na 5008 widać, już jedną zwartą bryłę nadwozia, która wbrew pozorom cechuje się interesującą linią… ale zostawmy walory estetyczne i skupmy się na funkcjonalności. Większość testu pokonywałem w warunkach miejskich, a w dodatku w okresie przedświątecznym, czyli 4,5 metra długości w akcji. Więc zadanie niełatwe, ale duża powierzchnia przeszklona, w łatwy sposób pozwoliła mi się zadomowić w aucie, w dodatku elektronika w postaci czujników z przodu i z tyłu ułatwiała manewry parkowania pod zatłoczonymi marketami. Nie wspominając już o bagażniku, którego 679 litrów robiło imponujące wrażenie, tym bardziej, że regularna linia zachęcała do zapakowania tego bagażu – w przedświątecznym czasie jak znalazł! Mimo septycznego nastawienia, 5008 pozytywnie mnie zaskoczył, wewnątrz nie czuć tych gabarytów, podróżuje się nim intuicyjnie i aż chce się mieć 5 dzieci! (Jezu… ja to napisałem?!)

---

www.moto-opinie.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tuning mechaniczny i chiptuning

Autorem artykułu jest Łukasz Wolff



Pewnie większość zdaje sobie sprawę z tego, iż jest wiele rodzajów tuningu ja opisze po części dwa z nich. Jest to opis dość krótki, jednak podaje w nim kilka informacji dla kogoś niezorientowanego.

Tuning Mechaniczny i Chiptuning

Tuning mechaniczny są to modyfikacje silnika, układu napędowego, paliwowego, dzięki którym osiąga się polepszenie parametrów technicznych. Modyfikacje układu napędowego i paliwowego mają na celu otrzymanie większej mocy, większego momentu obrotowego, a dzięki temu osiągnięcie większych przyspieszeń i większej prędkości maksymalnej.

Zalicza się do niego:

-wymiana tłoków i korbowodów na kute (zwiększenie wytrzymałości tych elementów),

-montaż intercoolera (w silnikach z turbo),

-wymiana wałka rozrządu na sportowy,

-wymiana gaźnika,

-zastosowanie filtra powietrza o zwiększonej przepustowości,

-planowanie głowicy (celem podwyższenia stopnia sprężania),

-zastosowanie tłumika o obniżonym poziomie oporów przepływu spalin,

-polerowanie i prostowanie rur układu dolotowego i wydechowego,

-zwiększenie średnicy rur układu wydechowego,

-zamontowanie turbosprężarki (dla bezpieczeństwa również zaworu blow off),

Tuning elektroniczny (chiptuning) ma cel podobny do tuningu mechanicznego, ale z uwagi na to, że dotyczy zmian oprogramowania elektronicznego modułu sterowania silnika (ECU), może być wyróżniony jako osobna kategoria. Dzięki zmianom oprogramowania można zmienić:

-prędkość maksymalną,

-maksymalne obroty silnika,

-doładowanie,

dawkę paliwa dostarczaną silnikowi,

-kąt zapłonu,

-kąt i czas wtrysku,

Producenci silników spalinowych pozostawiają pewną rezerwę mocy i momentu obrotowego w seryjnym oprogramowaniu sterownika silnikowego. Ma ona na celu zapewnienie bezpieczeństwa jednostki napędowej w przypadkach bardzo wysilonej pracy lub bardzo złych warunków pracy dla silnika. Bezpieczne przyrosty mocy dla silników wolnossących to ok.5% oryginalnej mocy, dla silników doładowanych 20% a nawet 50% nominalnej mocy. Najmniejsze korzyści, a więc i mały przyrost mocy jest w silnikach wolnossących. W Takich jednostkach nie należy się spodziewać więcej niż 7 do 10%. W zdecydowanie lepszej sytuacji są właściciele benzyniaków z turbosprężarką. W tych jednostkach moc i moment obrotowy można zwiększyć bez trudu o 25%.

---

Więcej na moim blogu

www.tuning-wolfik.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Silniki 16v

Autorem artykułu jest Marcin Uchwała



Chyba każdy kto ma jakikolwiek kontakt z motoryzacją, kupował samochód, doradzał w trakcie kupienia samochodu znajomemu lub też zdarzała mu się lektura czasopism motoryzacyjnych lub oglądanie programów motoryzacyjnych spotkał się z silnikami 16V. Dlaczego właśnie takie silniki są cenione przez wielu?

Silnik 16v to silnik posiadający cztery cylindry ułożone rzędowo (jeden za drugim) i każdy cylinder posiada cztery zawory. Obecnie produkowane silniki czterocylindrowe posiadają doskonałe wyważenie i bardzo wysoką kulturę pracy. Nawet takie koncerny jak BMW odchodzą od stosowania w swoich samochodach silników 6-cio cylindrowych zastępując coraz to mocniejsze wersje samochodów silnikami 4-ro cylindrowym. Nic dziwnego: w praktyce łagodność pracy nowoczesnego silnika R4 (czyli cztery cylindry w rzędzie) nie odbiega od starszych silników R6. Inny jest oczywiście dźwięk silnika, ale o jakim dźwięku tu mówić skoro w nowoczesnych samochodach silnik na postoju powinien być niesłyszalny a podczas jazdy nawet podczas przyśpieszania w środku kabiny również nie powinien dawać o sobie znać.

Dlaczego akurat czterocylindrowe 16v?

Cztery cylindry potrafią dziś spokojnie wytworzyć nawet ponad 200 KM (jak w przypadku nowego BMW 328i o mocy 245 KM), taka moc wystarczy spokojnie w samochodzie każdej wielkości, oczywiście oprócz flagowych limuzyn. W małych samochodach miejskich niektórzy producenci eksperymentują nad stosowaniem silników 3 cylindrowych z 12 zaworami (12v) takie silniki mają jednak znacznie gorszą kulturę pracy a często trzy cylindry to jednak zbyt mało nawet do niewielkich samochodów, które jednak z modelu na model są coraz większe. Można również zrobić skomplikowany, mocny turbodoładowany silnik 3 cylindrowy lecz jego koszta produkcji będą wyższe niż silnika 16v, jaki jest więc sens? Nie ma żadnego, dlatego silnik szesnastozaworowy pozostaje idealnym rozwiązaniem dla większości samochodów.

O idealności szesnastozaworowej rzędowej czwórki może świadczyć również fakt że większość aut luksusowych posiada... dwa takie silniki w postaci V8, czyli dwa złączone silniki 16v rozstawione ze sobą o kąt zazwyczaj 60 stopni. Przyjmując taki argument możemy śmiało powiedzieć że szesnastozaworówki rządzą dziś światem i wszystko wskazuje na to że szybko się to nie zmieni.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Na co zwrócić uwagę przy kopowaniu używanego auta i złomowania swojego starego samochodu

Autorem artykułu jest Marcin Wodzikowski



Zakup samochodu to w wielu rodzinach ważne wydarzenie związane ze sporym wydatkiem. Niestety często zdarza się, że zakupione auto szybko przestaje cieszyć a zaczyna być prawdziwą skarbonką, a zezłomowanie starego auta może okazać się równie problematyczne.

Auto-kasacjaZakup samochodu to w wielu rodzinach ważne wydarzenie związane ze sporym wydatkiem. Niestety często zdarza się, że zakupione auto szybko przestaje cieszyć a zaczyna być prawdziwą skarbonką.

Warto dlatego przed zakupem pojazdu zwrócić uwagę na kilka ważnych spraw. Czasem już kilka spojrzeń na wybrany samochód może wiele powiedzieć o historii jego eksploatacji.

Po pierwsze należy ogólnie ocenić stan blacharki. Nie tylko pod względem ewentualnych ognisk rdzy, ale głównie uwagę należy zwrócić na odstępy między poszczególnymi elementami blacharskimi auta. Jakiekolwiek krzywizny czy załamania mogą oznaczać, że samochód ma za sobą stłuczkę lub nawet poważny wypadek.

Można też sprawdzić rok produkcji szyb, który nadrukowany jest na każdej z nich. Niestety jest to sposób bardzo zawodny gdyż znane są przypadki, że komisanci wymieniają pobite w czasie wypadku szyby na inne pochodzące z tego samego roku. Pomocne w ocenie stanu technicznego pojazdu na pewno okaże się obejrzenie wnętrza. Należy przy tym zwrócić uwagę na zużycie takich elementów jak obicie kierownicy, pedałów czy też wytarcie fotela kierowcy. Poprawna ich ocena pozwoli przynajmniej w ogólny sposób zweryfikować podawany przez sprzedającego przebieg samochodu.

Można również zaopatrzyć się w urządzenie tzw. miernik lakieru. Koszt to 150zł - 250zł. Dzięki niemu znajdziemy miejsca gdzie malowane było kilka razy oraz miejsca gdzie była szpachla. Taka inwestycja może zwrócić się z nawiązką jeśli planujemy wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo przy takich autach mamy już święte prawo uważać, że auto rzeczywiście jest bezwypadkowe skoro sprzedawca tak mówi.

Co jednak zrobić z naszym starym złomem?

Regulacje unijne wprowadziły w Polsce zakaz samodzielnego demontażu pojazdów. Złomowanie pojazdów na własną rękę grozi mandatem w wysokości od 10 to 300 tys. zł. Kara zatem jest sroga wobec wykroczenia. Wszystko oczywiście w imię walki o dobro środowiska naturalnego.

Zatem zmuszeni jesteśmy do skorzystania ze specjalistycznych punktów kasacji pojazdów, które wydadzą nam wszelkie niezbędne zaświadczenia, bez których nie wyrejestrujemy naszego samochodu w Wydziale Komunikacji, a co za tym idzie jesteśmy zmuszeni płacić nadal OC.

Stacje Demontażu Pojazdów dodatkowo najczęściej oferują zapłatę za zezłomowanie u nich pojazdu. Zatem można powiedzieć, że wilk syty i owca cała.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Peugeot HR1 - cudo od koncernu PSA

Autorem artykułu jest Marcin Wodzikowski



W Paryżu został zaprezentowany nowy model samochodu HR1. Połączenie SUV'a i auta sportowego, które ma sprostać wymaganiom miasta. Czy z takiego miksu może powstać coś dobrego?

W Paryżu koncern PSA ujawnił nowy model - Peugeot HR1. Auto wzbudziło duże zainteresowanie wśród odwiedzających. Samochód jest połączeniem stylistyki SUV'a oraz pojazdów sportowych.
Peugeot HR1 zaprojektowany został głównie do jazdy miejskiej. Manewrowanie na zatłoczonych ulicach nie będzie stanowić problemu.

Auto mierzy zaledwie 3,69 m. Zastosowano otwieranie się drzwi do góry - co poza względami funkcjonalnymi jest również miłe, innowacyjne dla oka. Na jakość przemieszczania się w mieście wpływa także wysoki prześwit, zapewniający wysoką pozycję za kierownicą, dzięki czemu znacznemu poprawieniu uległa widoczność. Przestronne wnętrze, w którym kierowca przyjmuję pozycję charakterystyczną dla aut o nadwoziu typu coupe, rozdziela na dwie części bardzo estetyczna konsola. W ten sposób kierowca i pasażer uzyskują własną przestrzeń. Oczywiście nie brakuje detali wprowadzających element gry światła i cienia. Na ilość światła ma także wpływ przeszklone powierzchnie dachu, które wykonane zostały z materiałów reagujących na
ilość docierającego światła i w miarę konieczności przyciemniają się lub rozjaśniają. To tylko niektóre innowacyjne wdrożenia w koncepcyjnym modelu Peugeot HR1.

Moc
Samochód napędza nowoczesny, trzycylindrowy, benzynowy silnik spalinowy THP, napędzający koła przedniej osi. Jednostka ma pojemność 1,2 litra, co przy zastosowaniu technologii Peugeot THP pozwoliło uzyskać 110 KM. Po włączeniu silnika elektrycznego napędzającego tylną oś liczba KM powiększa się do 147. Rozwijający program produkcji samochodów ekologicznych Peugeot doprowadził w nowym modelu do znacznego obniżenia wartości dotyczących spalania, które w cyklu mieszanym kształtuje się na poziomie 3,5 l/100 przy emisji CO2 o wartości jedynie 80 g/km.

Jeśli samochód zostanie wprowadzony do seryjnej produkcji to stanie się zapewne obiektem pożądania wielu młodych osób, ponieważ to właśnie dla nich został zaprojektowany HR1.

Auto to na szczęście nie posiada takiego wynalazku jak tylna belka, które było spotykane we wcześniejszych modelach dzięki czemu zawieszenie jest trwalsze.

peugeot_hr1_3

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

TEST SKODA YETI 2.0 TDI

Autorem artykułu jest Waldemar Florkowski



Yeti.. z upływem lat tworzą się nowe historie, każdy gdzieś „go” widział, ale nie potrafi opisać, podobno ostatnimi czasy przebywa w wysokogórskich rejonach Himalajów, jednak nikt oficjalnie tego nie potwierdza. Wielu badaczy i detektywów bez licencji próbuje wytropić Yeti, póki co bezskutecznie.

Ale wcale nie trzeba wybierać się do Indii, Nepalu czy Tybetu, gdyż na trop Yeti wpadłem zupełnym przypadkiem w okolicach średniowiecznego zamku w Uniejowie! Nikogo nie powiadomiłem, postanowiłem samozwańczo, bliżej zapoznać się z tym egzemplarzem…
Pierwsze wrażenie
1Z rozrzewnieniem wspominam mojego sąsiada, który niczym biblię studiował książkę „ZRÓB TO SAM –SERWIS SKODY FAVORIT”, po czym swoją wiedzę wdrażał w życie - samochód ten niczym rozkapryszona dziewczynka miał swoje humory i skutecznie utrudniał mu dotarcie do wyznaczonego celu. Jednak te kilkanaście lat sprawiło, że postrzeganie tej czeskiej marki z Mlada Boleslav stało się zgoła odmienne. Skoda dziś, niczym nie przypomina swoich kanciastych pierwowzorów, wykonana jest z dobrej klasy materiałów i dzięki mariażowi z VW znacząco zyskała pod względem zastosowania najnowszych technologii.
Jednak wróćmy do naszego poszukiwanego uciekiniera.Yeti w chwili obecnej to jeden z najbardziej wyrazistych modeli tej marki, nietuzinkowy design przykuwa uwagę i jakby na to nie patrzeć, jest to debiut Skody w klasie aut typu SUV.Samochód może się podobać, z przodu na uwagę zasługują wysoko wkomponowane światła przeciwmgielne, służące również, jako doświetlacze w zakrętach oraz lampy przednie zbliżające model ten do Octavii. Jeśli ma być to samochód typu SUV, nie można zapomnieć o właściwościach terenowych i odpowiednim uniesieniu nadwozia i zwiększeniu prześwitu – te kilka dodatkowych centymetrów, nadaje temu modelowi charakteru i pozwala zmieścić większe felgi (17-calowe) oraz zderzaki które zbudowane są z 3 elementów nadając w ten sposób terenowy charakter.
Natomiast tylna część auta to przede wszystkim prosta linia, dzięki której na pewno w znaczący sposób zyskali pasażerowie z tyłu i pojemność bagażnika (405 l.), co mnie cieszy nie ma tu zbyt wielkich udziwnień. Jednym słowem PRAKTYCZNOŚĆ przyświecała konstruktorom przy tworzeniu tego egzemplarza.I ten kolor… Beż Cappuccino, idealnie komponuje się z tym modelem i kontrastuje z ciemną linią okien, ale najbardziej przyszłego użytkownika powinien cieszyć fakt, że nie widać na tym aucie kurzu i brudu ulicznego, więc jakby nie patrzeć inwestycja w „metalik” dosyć szybko się spłaci, a przy tym wygląda efektownie.


Zimno, wsiadam do środka…
Niesamowity klimat otaczających budynków niosących za sobą historię wprawił mnie dodatkowo w refleksyjny nastrój, ale mimo wszystko gdy na dworze panuje -17 stopni w ciągu dnia najlepszym schronieniem będzie wnętrze auta.Intuicyjnie, gdy nacisnąłem przycisk „podgrzewanie fotela” i poczułem to w ciągu kilku sekund na własnej skórze, mogłem skupić się na ocenie i skrupulatnie przyjrzeć się wszelkim zakamarkom, jakie kryje Yeti. Deska rozdzielcza przypomina tą z nowej Octavii, więc jest nad wyraz poprawna i mimo bogatego wyposażenia i naszpikowania elektroniką, nie miałem większych problemów z opanowaniem tego „co dzieję się” na konsoli środkowej. A tych gadżetów nie było mało, w końcu samochód prezentowany to wersja Experience, w wolnym tłumaczeniu „mam wszystko i nie boję się tego użyć”, a przy tym zrobione z materiałów przyjemnych w dotyku.
Pewnie to wielka wada, ale jestem szczególarzem, a w dodatku skrupulatnym, nie umknie mi żaden przycisk, pokrętło, a tym bardziej schowek – dla łatwiejszego rozszyfrowania mojego profilu psychologicznego proszę mnie porównać sobie ze strażnikiem granicznym.Przyznaje się, miałem dużo do robienia (sprawdzenia), Yeti jest niezwykle bogate w schowki, choć ten który znajduje się przed nogami pasażera nie jest imponujących rozmiarów, to służą pomocą duże schowki w drzwiach bocznych, czy centralny z podłokietnikiem. Nie zabrakło również schowków przemytniczych pod fotelami, czy umieszczonego centralnie na konsoli zamykanego, który swobodnie pomieści 4 cheeseburgery. Więc jakby na to nie patrzeć, jest to funkcjonalne auto i jadąc w czwórkę na wakacje, dzieci nie będą siedziały przyklejone twarzami do szyby! Porównując, mamy do czynienia z autem typu SUV o funkcjonalności rodzinnego minivana – za co wielki plus!

5


Pora opuścić zabytkową scenerię…
Mimo bajecznych widoków, postanowiłem się na chwilę oderwać i sprawdzić, co oswojone Yeti ma pod maską.A tam diesel 2.0 TDI i mocy 110 KM. Oczywiście Yeti występuje w mocniejszych wariantach 140 i 170 KM, lecz nie w głowie mi szaleństwo, gdyż wybrałbym wtedy FABIĘ RS bez dwóch zdań. Moc 110 KM wydaje się być optymalna i w odpowiedni sposób łączy osiągi z wizytami na stacji benzynowej. Ale co my tu o teorii, jak silnik już zwarty i gotowy czeka na przejażdżkę!Jak na zimnego diesla przystało, silnik przywitał mnie pozdrowieniem bocianów – czyli klasycznym „kle kle”, lecz po kilku minutach, gdy temperatura silnika zaczęła rosnąć, wprost proporcjonalnie dźwięk z komory się obniżał.
Mimo 110 KM silnik żwawo reagował na pedał przyspieszenia za sprawą bądź co bądź wysokiego maksymalnego momentu obrotowego (250 Nm) i wyprzedzanie na krętych drogach wielkopolskich nizin nie stanowiło najmniejszego problemu. Jednak rysą na szkle była skrzynia biegów, która pomimo, że pracowała płynnie, biegi wchodziły z chirurgiczną precyzją – miała jedynie 5 biegów, a że większość z testowych kilometrów pokonałem w trasie, miałem ochotę domalować korektorem cyferkę „6”… W większych wariantach mocy skrzynia już posiada jedno przełożenie więcej!Po przejechaniu mniej więcej 100 km zastanawiałem się, czy wskazówka od paliwa nie jest uszkodzona, gdyż nie ruszyła się na milimetr i ciągle wskazywała 4/4, ale wszelkie wątpliwości rozwiał komputer pokładowy, który wskazywał 4.5 l/100 km, czyli o 0,2l mniej niż deklaruje producent! Tak dobre spalanie zawdzięczałem na pewno technologii TDI, ale również częstemu wykorzystywaniu tempomatu na trasie, który pozwala przyspieszać i hamować za sprawą jednego przycisku bez użycia pedału gazu.W ruchu miejskim spalanie wahało się miedzy 6.5-7.5 l. , jednak usprawiedliwiam to ujemnymi temperaturami (średnio podczas testu -14) i częstymi postojami, które skutkowały wychłodzeniem silnika.Który silnik bym wybrał? Bez dwóch zdań : 1.6 TDI 105 KM najmniejszy oferowany diesel oznaczony symbolem GREEN LINE, cechujący się spalaniem zbliżonym do mojego quada! Ta nowa jednostka Skody, prawdopodobnie w najbliższym czasie wyprze z rynku jednostkę 2.0 TDI 110 KM.


Po nitce do kłębka…
Sposób na Yeti, potrzebujemy:-płytę podłogową od Octavii, - układ napędowy, - wizję projektanta- i…. podnieść zawieszenie w końcu to ma być wszędobylski SUV
I właśnie to podniesione zawieszenie, przed rozpoczęciem przygody z Yeti najbardziej mnie intrygowało tym bardziej, że sama konstrukcja auta do niskich nie należy!Otóż moje obawy były przedwczesne, mimo wysokiego prześwitu i setek pokonanych kilometrów m.in. po drogach szybkiego ruchu, jak i krętych drogach lokalnych, Yeti zachowywało się nad wyraz poprawnie. I czasami zapominałem, że nie jadę gokartem. W dużej mierze za sprawą 17-calowych felgi obutych w opony 225/50r17, i proszę mi wierzyć, nie jestem zwolennikiem wielkich felg, ale te 17-cali idealnie wpasowały się w charakterystykę zawieszenia. Również przypadł mi do gustu układ kierowniczy, który usztywniał się przy większych prędkościach i stwarzał opór podczas pokonywania ciasnych zakrętów, gdyż przyznaje, że czasami mam już dosyć tych arcy-specjalnych wspomagań, przez które zastanawiam się, czy nie urwałem kierownicy, bo coś zbyt lekko chodzi…Jedynym minusem, który zauważyłem podczas jazdy jest podatność na wiatr boczny, ale cóż praw fizyki się nie oszuka i nie można mieć wszystkiego!

6

Inspektor gadżet
Niby to tylko miejskie Yeti, niby niewielki SUV… a lista wyposażenia długa niczym mój ostatni rachunek zza telefon Cóż, nie skłamię jak powiem, że jest to wszystko-mający egzemplarz!I jakbym nie był słaby z matematyki, to kalkulator nie kłamie i pokazuje, że suma opcji w tym konkretnym egzemplarzu wynosi 21750 PLN – tak! tak!
Na pierwszy ogień pójdzie multimedialny ekran z nawigacją, która wprawiła mnie w nie lada zakłopotanie, gdyż wielokrotnie pokonywałem trasę z Łodzi w okolicę Kalisza i nie wiedziałem, że istnieje taki skrót jaki „ona” wskazała! I chodź do tej pory na piedestale stawiałem fabryczną nawigację w Renault, przyznaję, że zestaw w Skodzie mnie urzekł nie tylko dokładnością, ale i dotykowym ekranem, czyli funkcją której brakuje w Renault – co znacznie ułatwia wprowadzanie nazw. System nawigacji zestawiono z 12 głośnikami i cyfrowym korektorem, co w połączeniu było przyjemne dla ucha, jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego auto nie posiada fabrycznego wyjścia USB, a jedynie wyjście a’la "ajfon", które za pomocną przejściówki może obsługiwać USB – za dużo zachodu! Na szczęście jest wejście na kartę SD, która zapełniona utworami MP3 służyła mi cała drogę.
SUV z Mlada Boleslav z oknem na świat! Ten szklany dach to idealne rozwiązanie dla osób, które marzyły o kabriolecie, lecz z racji jego ograniczonej praktyczności musiały skusić się na model z innego segmentu. Duże szklane panoramiczne okno pozwala jeszcze lepiej integrować się z naturą, a to wszystko za pomocą jednego przełącznika, który otwiera je w szybkim tempie. Fakt, kosztuje około 5 tys. PLN, lecz uważam, że warto.

7


Na deser zostawiłem system, który mnie ujął niczym Ukrainka na dyskotece w Odessie! To, że nawigacja jest mądrzejsza ode mnie, jakoś przełknąłem, no cóż życie, ale że samochód będzie potrafił sam parkować?! Testowy egzemplarz wyposażony był w system PARKOWANIA, wielokrotnie widziałem jego działanie w materiałach reklamowych, lecz zawsze byłem przekonany, że to fotomontaż! Nic bardziej mylnego! Ten system naprawdę działa! Nie byłbym sobą, gdybym nie starał się go dokładnie przetestować, ba! - robiłem wszystko by go oszukać i pokazać, kto tu jest mądrzejszy. Ale jak wyjaśnić fakt, że system potrafi zaparkować za jednym razem, a ja by wyjechać z tego miejsca muszę zrobić dwukrotną korektę?!
System pozwala na parkowanie równoległe na biegu wstecznym i wykonuje to niezwykle precyzyjnie (np. stając równo osiami do krawężnika), nie wjedzie w miejsce, gdzie ewidentnie jest go za mało, bądź napotka na inną przeszkodę, a wszystko to dzięki zamontowanym czujnikom parkowania z przodu i z tyłu. Proszę mi wierzyć, że jest to nieprawdopodobne uczucie, gdy w momencie rozpoczęcia manewru, możemy czytać sobie spokojnie książkę, a auto samo skręca z kierownicą, po czym informuje nas, że manewr został wykonany poprawnie i prosi o przejęcie kierownicy.Jest to niezwykle przydatny gadżet, znacznie ułatwiający manewr parkowania, jak również oszczędzający czas – szczególnie kobiet, które będą mogły w tym czasie poprawić sobie makijaż!


Co słychać na rynku…
Segment aut typu SUV jest już mocno nasycony, prawie każda z marek posiada bądź to SUV-a, bądź samochód stylizowany na wersję terenową. Dla zasady, mimo wszystko w pierwszej kolejności porównam do DACII DUSTER, ze względu na analogiczną historię marek, jednak w tej kwestii patrzenie przez pryzmat ceny mija się z celem, gdyż tam gdzie kończą się ceny Duster, zaczynają Yeti. Chodź Duster jest nieco mniejszy, oferuje podobną ilość miejsca, przy zbliżonej pojemności bagażnika. Również oferowane jednostki silnikowe 1.5 dCi 110 KM w przypadku Dustera i 1.6 TDI 105 KM cechują podobne osiągi i spalanie, lecz jakość wykonania murem stoi za Yeti, co ma odzwierciedlenie w cenie – i kółko się zamyka.
Jednak pełnoprawnie w szranki z Yeti może stanąć Nissan Qashqai, który również występuje z tym samym silnikiem dCi co Duster, lecz posiada znacznie bogatsze wyposażenie i nie jest tak siermiężnie wykonany jak tańszy kuzyn.Samochody te kosztują prawie tyle samo, z niewielką przewagą Yeti, lecz w tej klasie to Qashqai rozdaje karty, gdyż jest jednym z najchętniej kupowanych SUVów!
Warto również zajrzeć na Wschód, gdyż każda premiera czy to Hyundaia czy Kia budzi wielkie poruszenie konkurencji, większość marek już nauczyła się, że Koreańczycy zaczynają w znaczący sposób liczyć się na europejskiej arenie.Jak wygląda zestawienie Skody z Kia?! Przyznaję się bez bicia, że wizualnie bardziej do gustu przypada mi Sportage, lecz jestem przekonany, że samochody te nie stanowią dla siebie konkurencji, design ich jest na tyle odmienny, że trafiają w zupełnie różne gusta, a jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje – zamykam temat! Jednak gdyby ktoś chciał uparcie porównać te modele, polecam przyjrzeć się jakości materiałów deski i spasowaniu…
Z goła odmiennym konkurentem jest Jeep Compas, samochód ze znacznie mocniejszym silnikiem bazowym (2.2 163 KM), lecz ze zbliżonymi gabarytami i wymiarami. Ta doza luksusu jest droższa od bazowej wersji Yeti, ale cały czas przypominam, że testowany przeze mnie egzemplarz kosztował 106 tys. PLN. Jednak tu nadmienię, iż jakość Skody wykonania i spasowania elementów Skody znacznie przewyższa dokonania konstruktorów Jeepa.
Yeti wypełnia swojego rodzaju niszę po VW Tiguanie, jest jego trochę tańszą odmianą, ale nie oznacza to wcale, że „taniość” przekłada się na gorszą jakość. Skoda dzięki mariażowi z VW zyskała nowoczesne wyposażenie okraszone nutką technicznych nowości, dodatkowo wygląd czeskiego SUV-a jest znacznie bardziej wymowny, niż Tiguana. Oby tak dalej, pora teraz na pickupa!


Ogólnie rzecz ujmując…
Skoda jest niczym gwiazda idąca na bankiet, dobrze wie, że spóźniła się 3 godziny ale również w pełni świadoma, że mijając drzwi wejściowe wywoła nie lada zamieszanie. Tak można podsumować wejście Yeti na rynek w 2009, ale późno wcale nie oznacza źle.Z perspektywy czasu możemy zaobserwować, ilu klientów już zaufało czeskiej marce i wybrało właśnie ten model.Przyznam, że testowana wersja była już przerostem formy nad treścią, gdyż 106 tys PLN to stanowczo za dużo, za ten model, ale mnogość wyposażenia wprawiała mnie w osłupienie. Gdyby zrezygnować, ze szklanego dachu, elektrycznego fotela i kilku innych gadżetów – cena na poziomie 95 tys. PLN jest akceptowalna! I właśnie takie wersje klienci wybierają!I tak jak miłość jest sztuką kompromisów, gdy dłużej się zastanawiam, idealnie w tym modelu widziałbym jednostkę 1.4 TSI 122 KM, po pierwsze ze względu na cenę (dobrze wyposażona wersja około 80 tys. PLN) jak również, ze względu na właściwości silnika. Tym bardziej, że testowana wersja była wyposażona tylko w napęd na jedną oś.
Skoda już od wielu lat pokazuje, że należy się z nią liczyć na naszym rynku, w końcu, kto inny potrafi sprzedać tyle samochodów w ciągu roku? Yeti choć spóźnione, z pełną krasą weszło na rynek burząc ład i porządek!
Reasumując, testowym egzemplarzem miałem możliwość przejechać około 1200 km i spędzić w nim, jak komputer pokazał 26 godziny, w tym czasie mój sceptycyzm został znieczulony, w głównej mierze za sprawą już wspomnianego wcześniej systemu parkowania PARK ASSIST, który kosztuje 2200 PLN (wraz z czujnikami przód/tył), co uważam za atrakcyjną cenę i wydaje mi się, że lepiej zrezygnować z ksenonów na rzecz tego gadżetu!I nawet, jeśli za rok przyjdzie mi wspomnieć ten model – pierwsza myśl będzie „aha ten samoparkujący samochód!

---

www.moto-opinie.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak przygotować samochód do sprzedaży.

Autorem artykułu jest Kamil Józefiak



Dla większości z nas samochód to nie jest rzecz na całe życie. Kupujemy, sprzedajemy. Najlepiej tanio kupić, drogo sprzedać. Przeczytajcie, a później do roboty!

Nadchodzi chwila kiedy chcemy lub musimy rozstać się z naszym mniej lub bardziej kochanym samochodem. W obu przypadkach chcielibyśmy otrzymać za nasz skarb jak najwyższą cenę. Jeśli tak jest to czeka nas trochę pracy i wydatków. No chyba, że ktoś jest kompletnie zakręconym fanatykiem i wszystkie niedociągnięcia lub usterki naprawia od ręki. Jak tak to wielki szacun! Dla wszystkich pozostałych parę rad, które mogą odbić się korzystnie na cenie.

Pierwsza rzecz, na którą zwracają uwagę kupujący to oczywiście wygląd zewnętrzny. Można oczywiście oddać samochód na renowację lakieru, z tym że wiąże się to ze sporym wydatkiem, który nie zawsze z ekonomicznego punktu widzenia ma sens. Obowiązkowo więc myjnia i woskowanie. Następnie proponuję osobisty przegląd lakieru, bo wiadomo pańskie oko konia tuczy. Wszelkie drobne uszkodzenia poddajemy działaniom kredek do lakieru lub drobnym zaprawom. Jeśli występują większe uszkodzenia, których nie możemy usunąć małym nakładem finansowym, to nie kombinujmy i poinformujmy potencjalnego klienta o takowych. Ukrywanie ich na siłę i robienie prowizorek może przynieść odwrotny skutek, gdyż jeśli kupiec sam je odkryje to pomyśli, że chcemy go naciągnąć i raczej nie dobijemy targu.

Wnętrze podobnie jak karoserję poddajmy czyszczeniu i drobnym naprawom. Wypierzmy tapicerkę, wyczyśćmy plastiki, nabłyszczmy gumowe dywaniki, zadbajmy o przyjemny zapach wewnątrz. Osobiście wolę, aby samochód pachniał samochodem, a jeśli ma skórzaną tapicerkę to niech to będzie zapach skóry, lecz sporo ludzi lubi sztuczne zapachy typu:choinka, wanilia, truskawka itp. Dajmy Im to.

Zadbajmy także o sprawność naszego auta. Jeśli wiemy co mu dolega, co go boli, naprawmy to. Raz: jeśli tego nie zrobimy może nas spotkać przykra niespodzianka podczas jazdy próbnej i nasza wydawałoby się drobna usterka właśnie wtedy zapragnie poinformować świat o swoim istnieniu lub dwa: kupiec sam ją odkryje i będzie chciał mocno negocjować cenę.

Jeśli już zrobimy wszystko co się da obejrzyjmy nasz samochód jeszcze raz . Może wychwycimy jeszcze np. pękniętą jakąś zaślepkę lub lampkę. Jeśli tak wymieńmy jeszcze i to. Koszty niewielki, a oko zadowolone.

Tak przygotowany wóz możemy nareszcie wystawić na sprzedaż. Największy zasięg naszego ogłoszenia osiągniemy umieszczając je w gazetach branżowych oraz w internecie. Pamiętajmy, aby informacje zawarte w ogłoszeniu były prawdziwe, było ich jak najwięcej oraz aby były podane prosto i czytelnie, bez zbędnych ozdobników.

I jeszcze jedna może nietypowa rada. My jako sprzedający też musimy się jakoś prezentować. Więć jeśli już jesteśmy umówieni z potencjalnym klientem to wyglądajmy schludnie. Mnie osobiście dziwnie i podejrzanie wygląda koleś w porozciąganych, brudnych dresach sprzedający wychuchany samochód. To do siebie nie pasuje.

---

Autor: Kamil Józefiak - Jozi

Zapraszam na strony www.manie.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Auta z kratką

Niejednokrotnie zakup samochodu spędza nam sen z powiek. upływają tygodnie, a nawet miesiące, a my siedzimy przy komputerze i analizujemy dziesiątki ofert sprzedaży aut nowych oraz używanych. Nie jest to bezproblemowa rzecz, zważywszy na fakt, że asortyment aut jest potężny, natomiast producenci oraz pośrednicy prześcigają się w promocjach i ofertach sprzedaży aut z całej Europy i nie tylko.

Z pomocą przychodzą na szczęście różnorodne serwisy internetowe, fora specjalistyczne, na których możemy zapytać specjalistów zorientowanych w przedmiocie samochodowym, które modele są pozytywnie opiniowane przez ekspertów i gdzie należałoby rozglądać się za kupnem właściwego auta. Dużym wzięciem cieszą się od paru lat w naszym kraju tak zwane samochody z kratką, to znaczy auta z homologacją ciężarową. Są one rewelacyjne jako pojazdy zaopatrzeniowe do mniejszych lub średnich firm. Modne są szczególnie modele aut takie jak: Renault van, także Volkswagen oraz Toyota. sporo osób, w tym także przedsiębiorców decyduje się coraz częściej na kupno używanych aut z zagranicy z homologacją ciężarową. Jest to oferta całkiem intratna ze względów podatkowych, samochody są przetestowane, poddane solidnej diagnozie oraz posiadające gwarancję prawną na przebieg licznika. Sprzedaż używanych samochodów z zagranicy z homologacją ciężarową jest coraz popularniejsza w naszym kraju i zyskuje coraz to większe grono zwolenników.

sobota, 11 lutego 2012

11 zasad prawidłowego korzystania z klimatyzacji samochodowej

Autorem artykułu jest Paweł Tabor



Klimatyzacja w samochodach staje się standardem. Bardzo chętnie z niej korzystamy, jednak nie zawsze wiemy jak robić to właściwie. W rezultacie narażamy na szwank zdrowie swoje i naszych bliskich. Oprócz zdrowia ucierpieć mogą również nasze kieszenie z powodu zwiększonego zużycia paliwa a nawet kosztownej naprawy.

Oto 11 zasad prawidłowego korzystania z klimatyzacji samochodowej:

1. Przewietrz auto przed włączeniem klimatyzacji. Wsiadając latem do nagrzanego samochodu najpierw przewietrz go na postoju lub podczas jazdy uchylając na chwilę szyby. Dopiero potem uruchom klimatyzację. Wnętrze pojazdu szybciej zostanie schłodzone a klimatyzacja mniej się napracuje.

2. Dla własnego zdrowia pamiętaj, żeby różnica temperatur na zewnątrz i wewnątrz samochodu wynosiła maksymalnie do 10 stopni.

3. Ustaw klimatyzację tak, aby schładzanie powietrza następowało stopniowo.

4. Nie ustawiaj klimatyzacji na maksimum możliwości. To prosty sposób na przeziębienie i szybsze zużycie sprężarki.

5. Podczas jazdy z włączoną klimatyzacją zamknij szyby i szyberdach.

6. Nawiew ustaw na szyby, nie na ciało, inaczej może to prowadzić do przeziębienia i źle wpływać na stawy.

7. Wysiadając z chłodnego wnętrza pojazdu na gorące letnie powietrze, możemy przeżyć szok termiczny. Dlatego lepiej wyłącz klimatyzację na chwilę przed dotarciem na miejsce.

8. Klimatyzacją można nie tylko do chłodzić powietrze latem, ale również do osuszać powietrze jesienią lub zimą. Aby wykorzystać klimatyzację do osuszania należy włączyć jednocześnie ogrzewanie i klimatyzację. Pomoże to szybciej odparować szyby. W nowszych samochodach przy niskiej temperaturze układ klimatyzacji automatycznie przełącza się w tryb suszenia.

9. Prawidłowo korzystaj z układu zamkniętego. Klimatyzacja może pobierać powietrze z zewnątrz lub z wewnątrz samochodu. Pobór powietrza z wnętrza pojazdu nazywamy układem zamkniętym. Można z niego korzystać np. podczas postoju w korku, przejazdu przez zadymione powietrze lub jazdy za "kopcącą" ciężarówką. Klimatyzacja w trybie zamkniętym może ponadto przyśpieszyć schładzanie wnętrza samochodu. Niestety, są też minusy. Po dłuższej chwili korzystanie z układu zamkniętego powoduje parowanie szyb. Ponadto układ zamknięty często pobiera powietrze blisko podłogi i może zassać np. brzydki zapach z dywaników. Dlatego warto regularnie dbać o czystość wnętrza.

10. Aby zapewnić prawidłowe działanie klimatyzacji powinniśmy co jakiś czas ją uruchomić, tak latem jak i zimą.

11. Raz w roku należy dokonać przeglądu układu klimatyzacji w specjalistycznym serwisie. Sprawdzona zostanie szczelność układu, stan sprężarki, poziom czynnika chłodzącego i w razie potrzeby jego uzupełnienie. Serwisant ponadto odgrzybi klimatyzację oraz w razie potrzeby wymieni filtry (osuszający i kabinowy). Warto mieć świadomość, że nawet w sprawnej klimatyzacji z upływem czasu może nastąpić ubytek czynnika chłodzącego. Prowadzi to do wzrostu paliwa i szybszego zużycia sprężarki. Z kolei niesprawny filtr osuszający może prowadzić do zawilgocenia układu klimatyzacji, a w konsekwencji kosztownej naprawy.

Warto wziąć sobie te 11 porad do serca i rozsądnie korzystać z klimatyzacji. Nieodpowiednie jej używanie negatywnie odbija się na zdrowiu, szczególnie dzieci, osób starszych i alergików. Nie zapominaj też o regularnych przeglądach. Wszystko po to, by podróżować wygodnie, bezpiecznie i zdrowo.

---

Paweł Tabor. Chłodnictwo SerwisTabor - klimatyzacje samochodowe - napełnianie, odgrzybianie, serwis - Bochnia, Brzesko.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 6 lutego 2012

Folie carbon - HIT czy kit?

Folie carbon - HIT czy kit?

Autorem artykułu jest Edyta Machnik

W ostatnim czasie bardzo popularne stały się folie carbon jako materiał używany do Tuningu pojazdów. Folie te są stosowane zarówno do motocykli jak i do samochodów. Wiele osób przed zakupem zadaje sobie pytania: czy jest sens wydawać pieniądze na taką folię i czy jest naprawdę taka jak opisują ją sprzedawcy.
Na naszym rynku w chwili obecnej mamy wysyp takich produktów carbono-podobnych jak samoprzylepne folie carbon. Wszyscy sprzedawcy chwalą ich właściwości, wszystkie są termoplastyczne, samoprzylepne, chronią lakier przed uszkodzeniami i najważniejsze jest to że je można stosować na elementach zewnętrznych. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że są różne rodzaje takich folii począwszy od folii gładkich z nadrukiem wzoru, folii ze strukturą carbonu oraz folii ze strukturą włókien węglowych.
Folie z nadrukowanym wzorem są to folie z połyskiem, jeżeli chodzi o wygląd jest to kwestia gustu. Wytrzymałość aplikacji takiej folii na elementach zewnętrznych producenci przewidują na ogół do 3 lat. Są również folie ze strukturą trochę grubsze od omawianych wyżej. Możemy je podzielić na dwie kategorie folii ze strukturą carbonu oraz folie ze strukturą włókien węglowych. Różnica jest widoczna na pierwszy rzut oka. Czy są dobrej jakości? Oryginalne folie niemieckich oraz japońskich producentow jak najbardziej mogę polecić. Folie wszystkich trzech kategorii bardzo ładnie się nakłada podgrzewając.
Jak są oryginalne produkty to znajdą się również i podróbki, tańsze, o większych lub podobnych wymiarach, których jakość zdecydowanie odbiega od oryginału. Pomimo zapewnień sprzedawców nie są termoplastyczne, a nawet gdy się powiedzie aplikacja na przetłoczeniach po podgrzaniu, to po wystudzeniu folia wraca do swojego poprzedniego kształtu.
Folie owszem chronią elementy lakierowane, ale bez przesady np. w sytuacji gdy jeździmy po lesie i rysujemy gałęziami lakier, folia po takiej przejażdżce również może ulec uszkodzeniu. Szczególnie jeżeli chodzi o folie ze strukturą, rysy te będą widoczne, ponieważ uszkodzeniu ulegnie struktura. Ogólnie rzecz ujmując są to folie dekoracyjne, do ochrony lakieru stosujemy zupełnie inne folie, które faktycznie spełniają swoje zadanie.
Podsumowując, posiadając trochę wyobraźni i zdolności manualnych można tworzyć fajne rzeczy używając folii carbonowych.
---

CO ZROBIC W RAZIE WYPADKU ???

CO ZROBIC W RAZIE WYPADKU ???                                                                                           Autorem artykułu jest Konrad                                                                                                                          Co robić w razie wypadku kiedy masz kolizję podczas prowadzenia samochodu??!!                                        Zawsze trzeba mieć wiedzę, co robić na miejscu wypadku lub kolizji. Tutaj liczą się sekundy.                            Oczywiście,  nikt nie chce brać udział w kolizji, ale z pewnością lepiej  wiedzieć, co robić, dzięki czemu można być przygotowanym na  wypadek, gdyby ... pamiętajcie o tym motto: "Bądźcie zawsze gotowi" , przydaje się! Nie ważne czy  jedziesz do pracy, załatwić sprawy lub jesteś w domu, są  szanse, że będziesz uczestniczył w co najmniej jednej drobnej kolizji w swoim życiu. Zawsze trzeba pomóc osobom potrzebującym, najgorszym złem jest to jak ktoś ucieka z miejsca wypadku. Oto czynności, o których należy pamiętać: Nie usuwaj pojazdu z drogi.Jeśli kolizja jest niewielka, przestaw swój samochód na najbliższy parking lub podjazd. Zadzwoń pod 112.Gdy  władze zostały powiadomione, zapisz imię i nazwisko kierowcy, dane  ubezpieczeniowe i numer polisy, jak również wszystkie informacje  dotyczące samochodu. Nie omawiaj szczegółów wypadku. Unikaj rozmowy i sporów wokół wypadku. poczekaj na spisanie protokołu. Na miejscu policja oceni przebieg zdarzenia i ustali, kto ponosi winę.  Zadzwoń do firmy ubezpieczeniowej. Jeśli wypadek jest z twojej winy, zadzwoń do firmy ubezpieczeniowej jak najszybciej. Nawet  najmniejsza kolizja może być bardzo stresująca, ponieważ wiąże się to z dużym przeżyciem. W takiej sytuacji należy zachować spokój. W przypadku drobnej stłuczki, gdzie ucierpiały tylko pojazdy nie ma czym się tak naprawdę przejmowac. Najważniejsze jest to, że nikt z uczestników kolizji nie doznał uszczerbku na zdrowiu. Samochód jest rzeczą nabytą, która jest łatwodostępna na światowym rynku. Zdrowie i życie ma się tylko jedno, więc należy o nie dbac i szanowac. Człowiek uczy się na błędach, taka "zwykła kolizja" daje jednak wielu osobom do myślenia.                       http://swiezeinformacjemotoryzacyjne.blogspot.com/
h2>Zatrząśnięty klucz w samochodzie? Żaden problem.</h2>
<p>Autorem artykułu jest Jakub  Woźniak</p>
<br />
Często zdarza się, że natłoku obowiązków, zbyt dużego pośpiechu lub  zwykłego rozgarnięcia niefortunnie zatrzaśniemy klucz w samochodzie. W poniższym artykule postaram się przedstawić jak w  bezboleśnie poradzić sobie z tym problemem oraz jak go uniknąć w  przyszłości.
<p>Nikt z nas nie lubi sytuacji gdy śpiesząc się do pracy lub wracając z  zakupów czy innej sytuacji podchodzimy do naszego samochodu, szukamy  klucza, a tu okazuje się, że klucz znajduje się w samochodzie. Po pierwsze nie należy  panikować. I tak mamy sporo szczęścia, że wiemy gdzie się klucz  znajduje. Należy wtedy spokojnie sprawdzić wszystkie drzwi czy czasami, któreś z nich przez  przypadek nie zostawiliśmy otwartych. Jeżeli drzwi okazują się zamknięte  musimy zastanowić się czy ktoś z rodziny lub znajomych jest w stanie nam dostarczyć zapasowy klucz do samochodu. Jeżeli i ten  wariant nie pomoże, nie pozostaje nam nic innego jak zbić szybę.  Oczywiście to żart. Na szczęście możemy w tej sytuacji zadzwonić po specjalistę od  <a href="http://www.otwieranie24h.pl/otwieranie.html" target="_blank" title="Awaryjne otwieranie samochodów Poznań">awaryjnego otwierania samochodu</a>. W każdej większej miejscowości znajdzie  się pewnie co najmniej jeden specjalista. Uwaga, należy w tym momencie wystrzegać się  pseudofachowców, którzy będą chcieli w jakikolwiek inwazyjny sposób  dostać się do środka. Każdy samochód da się awaryjnie otworzyć odpowiednimi narzędziami. Nawet najnowsze  modele. Panom z wiertarkami lub łamakami do zamków podziękujmy i  poprośmy o pomoc prawdziwego fachowca od otwierania awaryjnego, który bez uszkodzeń  otworzy nam auto.</p>
<p>Porady:</p>
<p>1. W samochodach starszego typu zawsze zamykaj drzwi kluczem, a nie  przez zatrzaśnięcie.</p>
<p>2. Jeżeli masz możliwość noś przy sobie zapasowy klucz lub zostaw go w  miejscu gdzie w razie potrzeby, ktoś bliski będzie mógł go szybko odnaleźć.</p>
<p>3. Nie ufaj bezgranicznie nowinkom technologicznym. W nowszych  samochodach montuje się systemy, które zapobiegają zamknięciu samochodu jeżeli klucz znajduje się w środku.  Niestety w samochodzie znajdują się tak zwane martwe strefy, w który system klucza nie wykryje  i automatycznie zamknie samochód.</p>
<p>4. Zawsze zabieraj klucz jak wysiadasz z samochodu.</p>
<p>5. Ważne: przynajmnie raz w miesiącu otwórz samochód kluczem poprzez  zamek, a nie z pilota. W przypadku zatrzaśnięcia lub wyładowania akumulatora pozwoli to swobodnie otworzyć  drzwi. Pamiętaj! Zamek nieużywany śniedzieje i staje się bezużyteczny. Ograniczysz sobie kłopotów i  kosztów związanych z naprawą zamka.</p>
<p>Podsumowując nic nie zastąpi zwykłej przezorności i systematyczności.  Jednakże jak zaistnieje już ta niemiła sytuacja skorzystaj z pomocy profesjonalisty, by oszczędzić sobie kłopotów i  dodatkowych kosztów.</p>
---

Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>

Koło dojazdowe w spreju

Koło dojazdowe w spreju coraz popularniejsze wśród kierowców

Co jest największym problemem, który może spotkać kierowcę zwłaszcza w długiej trasie? Oczywiście przebita opona. Co jednak zrobić, kiedy nie mamy przy sobie klucza lewarka i zapasowego koła, albo gdy na dworze mróz i śnieg? Jest na to sposób.                                                    
A w zasadzie dwa sposoby. Pierwszy z nich jest bardzo tradycyjny. Kiedy nie mamy odpowiednich narzędzi bądź z jakichś względów sami nie możemy przystąpić do zmiany koła zawsze powinniśmy zadzwonić po pomoc drogową. Od tego właśnie ona jest. By pomagać kierowcom w trudnych sytuacjach. Wymiana przebitego koła z pomocą specjalistów zajmie zaledwie kilka minut, a do tego nie będzie kosztowała zbyt wiele. Ale co zrobić, kiedy nie mamy przy sobie pieniędzy bądź najzwyczajniej w świecie nie chcemy nikomu płacić za wymianę koła? Z takiej sytuacji również mamy wyjście, z którego coraz częściej i chętniej korzystają polscy kierowcy.
To kupienie zawczasu tak zwanego koła zapasowego w sprayu. Jest to pojemnik pod ciśnieniem z wężykiem, który dokręcamy do wentyla przebitej opony (wentyl należy ustawić pionowo). Następnie naciskamy spust i czekamy, aż preparat napompuje nam koło (zazwyczaj jest to nieco niższe ciśnienie niż zalecane, ale bezpieczne). Po takim zabiegu od razu ruszamy z miejsca by równomiernie rozprowadzić środek po oponie. Po kilku kilometrach zatrzymujemy się i kontrolujemy stan opony. Jeśli wszystko jest w porządku możemy kontynuować podróż z prędkością nie większą niż 45-50 kilometrów na godzinę. Oczywiście powinniśmy udać się zaraz do najbliższego warsztatu wulkanizatora. Specjalistę musimy też powiadomić o tym, że w oponie znajduje się łatwopalny gaz. A teraz najlepsze – opakowanie 400 ml produktu wystarcza na załatanie opony o wielkości do 15 cali. Koszt zakupu preparatu również nie jest wysoki. To zazwyczaj zaledwie kilkanaście złotych. Dostępny jest on w sklepach motoryzacyjnych i na stacjach benzynowych.
Jak zatem widać mamy alternatywę. Możemy skorzystać z pomocy drogowej lub załatać oponę samemu. I wcale nie potrzebujemy do tego odpowiednich narzędzi. Nie musimy się tez brudzić. To doskonałe rozwiązanie na dzisiejsze czasy, z którego nie tylko Polacy korzystają coraz częściej. Szerokiej drogi!